Ostatnio (tak, dopiero niedawno, nie krytykujcie proszę mojej szybkości w odkrywaniu świetnych blogów) w morzu pełnym ryb, jakim jest blogosfera odnalazłam Psychodietkę. Myślę, że większość z Was chociaż kojarzy tą stronę, ja oczywiście wszystko odnajduję z opóźnieniem. Autorka dodała tam kilka postów dotyczących rezygnacji ze słodyczy, przeprowadziła nawet eksperyment odnośnie tego. Jeśli chcecie się dowiedzieć więcej - odsyłam Was na jej bloga :)
Tymczasem ja mimo wszystko do 1 października rezygnuję ze słodyczy i wszelkiego rodzaju fast foodów. Wymienię to na owoce i warzywa, które uwielbiam. Zamiast słodzić
herbate cukrem, dodam miód. Zacznę jeść regularnie, przestanę unikać
śniadań. Jestem czekoladoholikiem, a co najgorsza nie jest to przypuszczenie, a
fakt. Na sam dźwięk słowa "czekolada/słodycze" dostaje palpitacji
serca... I jak tu być fit? Wiadomo, że raz na tydzień można sobie
pozwolić na małe szaleństwo i zjeść batona/kawałek czekolady/etc., ale
co jak w ciągu tygodnia o godzinie 3 nad ranem nachodzi mnie chęć na
słodycze (a uwierzcie, takie sytuacje mi się zdarzają..)? Doszłam do
wniosku, że czas coś zrobić ze swoim życiem i drastycznie odciąć się od
wszelkiego rodzaju słodyczy.
Po tych 3 bardzo ciężkich tygodniach powiadomię Was, czy dałam radę, oraz o tym jak działa na mnie brak czekolady. Mam nadzieję, że dotrwam. Taki mały trening wytrwałości zawsze się przydaje :)
Liczę też, że to mnie zmotywuje, odrzucam coś, za czym przepadam, więc nie może to pójść na marne - ćwiczenia są jak najbardziej wskazane, aby efekt był jeszcze lepszy! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz